Ousmane S(h)ow

Górnik Zabrze rozbił warszawską Legię i ponownie rozsiadł się na tronie. Chłopcy trenera Gasparika grają jak z nut, a ogromny wkład w ich poczynania ma pewien Senegalczyk. Nazywa się Ousmane Sow, choć patrząc na to, co wyczynia z piłką, bardziej pasowałoby nazwisko Show.

Wpisując nazwisko Sow w „wujka Google”, natychmiast napotykamy na słynnego senegalskiego rzeźbiarza, który również nosił imię Ousmane. Pan ten przyszedł na świat w 1935 roku, a zawinął się z niego zaledwie 9 lat temu. Do historii przeszedł jednak na zawsze. Jego dzieła — głównie ogromne rzeźby ludzi — cieszyły się ogromnym, międzynarodowym zainteresowaniem. Na aukcjach szły niczym świeże i ciepłe bułeczki w piekarni w sobotni, zimowy poranek, i nic to, że ceny wahały się od 822 do 323 867 zielonych dolarów. Lud kupował namiętnie, bez zastanowienia.

fot. Ousmane Sow – senegalski rzeźbiarz / africanscolumn.com

Lud również chętnie chodzi oglądać Ousmane’a Sowa. Wprawdzie ten, o którym teraz piszę, nie jest rzeźbiarzem, a zawodnikiem Górnika Zabrze. Z artystą dłuta nie ma zapewne nic wspólnego, choć kto go tam wie. A już całkiem poważnie — ulubieniec zabrzańskich trybun to chłopak ściągnięty z drugiej ligi belgijskiej. Swoją przygodę z kawałkiem skóry zaczynał we Francji. W kraju, w którym obecnie rządzi i dzieli Emmanuel Macron, Sow przywdziewał barwy Arles-Avignon czy Furiani-Agliani. Kluby znane koneserom, niekoniecznie niedzielnym fanom futbolu.

Z Francji powędrował do Belgii, gdzie swoją markę budował w Olympic Charleroi i Lierse SK. To właśnie tam, w sezonie 2023/24, rozegrał 32 mecze, strzelając 7 goli i dokładając aż 11 asyst. Dla trenera i kibiców stało się jasne, że Sow to nie tylko bombardier, ale również chłopak, który spokojnie bierze lejce i zasiada za kierownicą, prowadząc swoją drużynę.

25 lutego 2025 roku Ousmane zakotwiczył w górniczym Zabrzu. Przybył z drugoligowego Lierse SK, a Trójkolorowi wyłożyli za niego 300 tysięcy euro, czyli grubo ponad „bańkę”.

fot. Ousmane Sow – Górnik Zabrze

Jestem bardzo szczęśliwy, że dołączam do wielkiego klubu, jakim jest Górnik Zabrze. Słyszałem wiele dobrego o kibicach, widziałem nagrania z meczów w Zabrzu. Atmosfera na trybunach i doping zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie mogę się doczekać aż wybiegnę na boisko

Ousmane Sow – po prezentacji w drużynie Górnika Zabrze

Sympatyczny przybysz z kraju, który słynął z muzyki, tańca i bogatych tradycji, ale i handlu niewolnikami, w górniczym mieście zaaklimatyzował się szybko. Każdy kolejny mecz budował jego pozycję. Najpierw wchodził z ławki. Czasem zaczynał od początku, ale teraz nikt przy Roosevelta nie wyobraża sobie składu 14-krotnych mistrzów Polski bez jego nazwiska.

Chłopak bawi się na polskich boiskach. Czaruje, prze do przodu, kiwa, dogrywa, strzela i nie bierze jeńców. Właśnie dla takich zawodników ludzie przychodzą na stadiony. Łapią oddech po ciężkim tygodniu, otwierają szeroko usta, patrzą i podziwiają. I trzeba to robić, bo znając życie, Ousmane – jeśli nadal będzie prezentował taką formę – może być problem, aby go w Polsce zatrzymać.

Dzisiaj już nikt nie pamięta Ousmanowi, że czasem irytował swoimi zagraniami. Potrafił zrobić piękną akcję, a kiedy przyszło do postawienia kropki nad i – fatalnie pudłował. Tak było, gdy w Katowicach GKS otwierał swój nowy dom. W sytuacji niemożliwej do zmarnowania trafił w Kudłę, chwilę później nadeszła zemsta i Górnik wrócił do domu bez punktów. To jednak było i nie ma już żadnego znaczenia.

Dzisiaj Ousmane nie irytuje. Chce się na niego patrzeć i oby trwało to jak najdłużej, bo że pojawią się chętni na tego chłopca – nie mam żadnych wątpliwości. Górnikowi te 300 tysięcy euro zwróci się z nawiązką – jestem tego pewien.

fot. Górnik Zabrze

Sow ma ciąg na bramkę, ale równie dobrze odnajduje się w roli asystenta. Jego kiwki i nagłe przyspieszenia potrafią rozerwać każdą defensywę. Nie boi się pojedynków, gra bez kompleksów i widać, że piłka sprawia mu radość.

Meczem z Legią potwierdził swoją wyjątkowość. Był bezdyskusyjnie najlepszy na boisku. Dwa gole i cudowna asysta. Zabrze go zaakceptowało i pokochało, bo tutaj strasznie ceni się takich chłopców, którzy grają bez kompleksów. Jak przy familokach, na podwórku. Czasem to widać w jego poczynaniach — w końcu dużo czasu spędził w siódmej i czwartej lidze francuskiej. Ale co z tego? Lud się jego grą raduje, a Górnik zbiera do koszyczka punkty. Zabytkowa kopalnia Guido, Mikulczyce, Rokitnica i Zaborze — to wszystko zasługuje na 15. tytuł Mistrza Polski. Kto wie, może licznik oczekiwania na majstra stanie na 38 latach. Z Ousmane’em Sowem w takiej formie —wszystko jest możliwe.

(ST)

Dodaj swój pierwszy komentarz do tego posta