Rezygnacja Joe, sprawa Jacka Jaworka i liga w tle

Pierwsza kolejka naszej popularnej „Esy” mija w oparach tego, co dzieje się w świecie i w kraju. Za wielką wodą niby szok. Joe rezygnuje z ponownego ubiegania się o urząd władcy Ameryki, a w kraju wolnym krokiem do finału zmierza zagadka Jacka Jaworka. W ligowej piłce zbyt wiele zmian nie ma. Poziom jaki jest każdy wie, ale fajnie, że liga wróciła. Jaka by ona nie była zawsze jest nasza.

Jak dotąd żadna dama nie była władcą wielkiego kraju, w którym dumnie powiewa gwiaździsty sztandar. Teraz ponownie jest na to szansa, bo Joe Biden powiedział dość. Wystarczy udawania, że się jest w dobrej formie jak do niej tak naprawdę daleko i lepiej już nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że o berło z Trumpem powalczy Kamala Harris. Wielu ekspertów uważa, że sympatyczna Kamala będzie miała ciężary. Kraj niuansów, rozpusty, wolności, ulicznego rapu i basketu, z którego zalatuje palone zioło nie jest jeszcze gotowy, żeby władcą była dama.

(fot. Samuel Corum/Getty Images)

Coraz jaśniej natomiast w naszym kraju nad sprawą słynnego Jacka Jaworka, który 3 lata temu w pijackim amoku odpalił swoją rodzinę. Wielomiesięczne poszukiwania na nic się zdały, ale kilka dni temu mistrz zabawy w chowanego odnalazł się martwy gdzieś w okolicach Dąbrowy Zielona. Wszystko wskazuje, że on to on. Dobrze się chował, ktoś mu pomagał, a na koniec postanowił strzelić sobie gola samobójczego zaoszczędząjąc nasze podatki na wypadek ewentualnego aresztu.

fot. tvs.pl

Na piłkarskie podwórko obie sprawy mają wpływ żaden, ale oglądając mecze i otwierając lodówkę i Joe i Jacek są nawet tam.

Sobotnie granie rozpoczęto w Katowicach. Stęsknieni futbolu na najwyższym poziomie kibice popularnej „Gieksy” powodów do radości nie mają niestety żadnych. Ich pupile musieli uznać wyższość Radomiaka, który na zwycięstwo zasłużył. „Gieksa” próbowała doprowadzić do wyrównania, ale zabrakło czasu. Poczynania miejscowych ożywiło wejście Alana Czerwińskiego, który po latach rozłąki wrócił do górniczego miasta i znów przywdział żółty trykot. Chłopak z Bukowna dwoił się i troił, dogrywał piłki kolegom, ale ci nie umieli ich zamienić na gola. Radomiak zwyciężył 2:1 po dwóch trafieniach Leonardo Rocha i zabrał do Radomia komplet oczek.

Ekstraklasa na Bukową rzeczywiście wróciła, ale bardziej po stronie kibicowskiej. Piłkarskich fajerwerków, póki co brak.

Po meczu w Katowicach zagrano w Szczecinie. Tam Pogoń podejmowała kielecką Koronę i na przekór wszystkim zrobiła z nią co chciała. Protestowali kibice, którzy domagają się innej polityki transferowej i nie dają wiary, że Pogoń może walczyć o najwyższe laury w takim składzie jak obecnie. Jedna jaskółka wiosny nie czyni i po pierwszej kolejce nikt rozsądny nie będzie wydawał wyroków. To fakt, Pogoń w tym meczu była zdecydowanie lepsza i pewnie wygrała. Dwa razy trafił Efthymios Koulouris, a trzecie trafienie dołożył młokos Lukasiak.

Wiadomo, sobota wieczór, czyli najlepsza pora na oglądanie piłkarskiego boju. Wtedy musi i to u siebie wyjść Legia. Trybuny pomagają jak mogą, ale nawet gdy nie idzie to zawsze jakoś uda się przepchać mecz na swoją korzyść. W 52. minucie meczu pod prysznic został odesłany Nalepa, a trafienia Augustyniaka i Luqinhasa z samej końcówki oznaczały, że Legia zaczyna ligę z kompletem oczek i oprawą, o której następnego dnia trąbi cały świat. Zagłębie wraca do Lubina z niczym.

Niedziela zaś przyniosła nam starcia Cracovii z Piastem, Lecha z Górnikiem i Motoru Lublin z Rakowem Częstochowa.

Cracovia w końcówce, ku uciesze ponad 10-tysięcznej publiki uratowała punkt. Dla Piasta zapakował Jorge Felix, a Pasy ze stryczka zerwał Mick van Buren, który w tamtym sezonie zdobywał gole dla „Czerwonej Gwiazdy” z Pragi. Warto zauważyć, że był to jedyny celny strzał gospodarzy w tym meczu. Duża to sztuka przez 90 minut, kopnąć w stronę bramki rywala tylko raz i do tego trafić.

Na mecz Lecha z Górnikiem zęby ostrzyło sobie wielu i tradycyjnie z dużej chmury mały deszcz. Przemeblowany Górnik nie dał rady postawić się faworytowi. Wątpliwy karny na gola zamienił Ishak, a w drugiej połowie podopiecznych Jasia Urbana dobił w doliczonym czasie gry Hotic. Górnik ewidentnie potrzebuje czasu, żeby wszystkie nowe twarze funkcjonowały tak jak trener urodzony w Jaworznie tego sobie życzy.

Niedzielę zakończyła piłkarska zabawa w Lublinie. Na wypełnionej arenie zagrał Motor z Rakowem Marka Papszuna. Raków nie zachwycił, ale tyle wystarczyło, żeby do miasta medalików pojechać z kompletem oczek. Bohaterem meczu był najlepszy na boisku, Ante Crnac – autor gola i asysty. Marek Papszun po rocznym rozbracie z ławką trenerską ponownie zainkasował trzy punkty. W Lublinie smutek, bo nie tak lud sobie wyobrażał powrót Motoru do „Esy” po tylu latach.

Dzisiaj ostatnie starcie w Mielcu o godzinie 19:00 – Stal podejmie Widzew. U tych pierwszych nie gra już Grzegorz Lato, ani Henryk Kasperczak. U tych drugich nie będzie Sławka Majaka, Marka Citki czy Rafała Siadaczki. Pewnie skończy się jakimś podłym remisem, a kiedy wybrzmi ostatni gwizdek tego spektaklu powinniśmy już wiedzieć czy Jacek Jaworek to Jacek Jaworek.

Z Piłką w Sercu (ST)