Marzenia się spełniają – niebywały triumf Valentina Vacherota

Właśnie zakończył się najbardziej niespodziewany finał turnieju Masters w historii. W Szanghaju, po przeciwnych stronach siatki, stanęli kuzyni: reprezentant Monako – Valentin Vacherot oraz Francuz – Arthur Rinderknech. Po trzech zaciętych setach triumfował Vacherot. To jego pierwsze w karierze zwycięstwo w turnieju rangi ATP – jako 204. rakieta świata.

Tenis to sport nieprzewidywalny. Piękny, pełen zwrotów akcji, dramatyczny – i to właśnie on często pisze najbardziej niezwykłe scenariusze. Jednym z nich były ostatnie dwa tygodnie w Szanghaju. Zazwyczaj, by dostać się do głównej drabinki turnieju rangi Masters, trzeba być w TOP 70 rankingu ATP. Turnieje Masters 1000 to najbardziej prestiżowe imprezy tenisowe po Wielkich Szlemach – rozgrywane od 1990 roku w dziewięciu lokalizacjach: Indian Wells, Miami, Monte Carlo, Rzym, Madryt, Montreal/Toronto, Cincinnati, Szanghaj i Paryż.

Od challengera do mistrza „tysięcznika”

Valentin Vacherot na co dzień występuje w turniejach rangi Challenger. Najlepszy okres kariery miał na początku 2024 roku, gdy wygrał trzy takie imprezy i wspiął się na 108. miejsce w rankingu. Przed startem w Szanghaju zajmował 204. pozycję. Musiał przejść kwalifikacje, do których dostał się rzutem na taśmę – był trzecim najniżej rozstawionym tenisistą.

Swój pierwszy mecz rozegrał 29 września. Dziś – 12 października – wyszedł na kort po raz dziewiąty i sięgnął po życiowy sukces. Po drodze do finału wyeliminował ośmiu znacznie wyżej notowanych rywali: Djere, Bublika, Griekspoora, Macháča, Rune i samego Novaka Djokovicia.

Liczby mówią wszystko: 82, 17, 32, 23, 11, 5 – to miejsca w rankingu zawodników, których pokonał po drodze. Nie, to nie wyniki losowania Lotto – to lista „skalpów” Vacherota z Szanghaju.

Jeśli chodzi o najniżej notowanych zwycięzców turniejów Masters – rzecz jasna Vacherot jest na czele tej klasyfikacji. W 2022 roku Borna Corić wygrał turniej w Cincinnati będąc 154. rakietą świata.

Sukces zostaje w rodzinie

W finale Vacherot zmierzył się ze swoim kuzynem oraz wzorem do naśladowania – Arthurem Rinderknechem. Żaden z nich nie miał wcześniej na koncie zwycięstwa w turnieju głównego cyklu ATP. Co ciekawe, obaj w tym sezonie przegrali mecze z Polakami – Rinderknech uległ Kamilowi Majchrzakowi w trzeciej rundzie Wimbledonu, a Vacherot niespełna dwa miesiące temu przegrał 0:2 z Danielem Michalskim w challengerze w Libercu. To tylko potwierdza, jak nieprzewidywalny potrafi być tenis.

To również przypomnienie, że nawet zawodnicy z trzeciej czy czwartej setki rankingu prezentują bardzo wysoki poziom. Czasem wystarczy jeden turniej, by odmienić całą karierę. Przeskok z poziomu Challengerów do turniejów ATP to największe wyzwanie. Ale jeśli już uda się przebić do elity – często trudno z niej wypaść.

Artur Rinderknech, czyli dzisiejszy rywal Vancherota to bardzo solidny tenisistą z Francji. 30-latek od kilku lat utrzymuje się w czołowej setce rankingu (obecnie jest 54.), ale nie odnotowuje spektakularnych sukcesów. W tym roku osiągnął dwa najlepsze wyniki w turniejach wielkoszlemowych – 3. runda Wimbledonu oraz 4. US Open. Ma na koncie również sześć triumfów w challengerach.

Decydujące starcie

Pierwszy set finału pokazał, że Vacherot czuł presję – wyglądał na przytłoczonego skalą wydarzenia. W drugiej partii wrócił jednak na poziom z wcześniejszych spotkań, a decydujący set był już popisem jednego aktora. Starszy z kuzynów – Rinderknech – nie miał wiele do powiedzenia. Mecz zakończył się efektownym passing shotem, którym Vacherot minął rywala. To nie tylko największy sukces w karierze Monakijczyka, ale także jedno z najbardziej sensacyjnych zwycięstw w annałach historii turniejów Masters 1000. Już zawsze Szanghaj będzie kojarzony z jego nazwiskiem.

Z 204. miejsca do bram raju

Triumf w Szanghaju przyniósł Vacherotowi ponad milion dolarów – to więcej, niż zarobił przez wszystkie poprzednie lata kariery (łącznie ok. 600 tysięcy). W najnowszym notowaniu rankingu ATP awansuje do TOP 40. A wszystko to wydarzyło się na oczach samego maestro Rogera Federera – dwukrotnego zwycięzcy szanghajskiego turnieju, który zasiadał w pierwszym rządku trybun. Symboliczne? W rzeczy samej. Czapki z głów dla Valentina Vacherota. Tak pisze się tenisowa historia.

Z Piłką w Sercu (Kowal)

Dodaj swój pierwszy komentarz do tego posta