Mecz Mistrzów tylko z nazwy. Pełny Kocioł, a w nim Ruch i Wisła

Już w najbliższą sobotę, dwa legendarne kluby staną ze sobą w szranki. W Chorzowie, Ruch zagra z Wisłą, a więc 27 tytułów mistrza kraju i rzesze kibiców. Wypełniony po brzegi „Kocioł Czarownic” i wspaniała atmosfera. Wszystko brzmi ładnie, ale rzeczywistość brutalnie weryfikuje jednych i drugich, a zwłaszcza tych drugich.
Mecz Mistrzów
Właśnie takimi słowami okraszany jest pojedynek „Niebieskich” z „Białą Gwiazdą”. Ani Wisła, ani Ruch ze słowem mistrz nie mają dzisiaj jednak nic wspólnego. Po pierwszej wiosennej kolejce, ciężko też jest mówić o jakiejkolwiek formie obu ekip. Ruch nie popisał się z ostatnią w tabeli Pogonią Siedlce (1-1), a Wisła przegrała na własnym stadionie ze Zniczem Pruszków (0-1).
Jedno co nie zmienia się w tych klubach od lat to marzenia. I Ruch i Wisła marzą o powrocie do elity i do dawnej chwały. Marzą również o tym kibice obu ekip.

Na sobotni pojedynek organizatorzy sprzedali już ponad 50 tysięcy biletów. Z Krakowa do Chorzowa uda się ponad 20 tysięcy zakochanych w Wiśle kibiców. Tylu gapiów nie miał w XXI wieku żaden ligowy mecz w naszym kraju.
Szczęście w nieszczęściu
Okazja do rehabilitacji dla jednych i drugich nadarza się znakomita. Wypełniony po brzegi stadion niósł będzie Ruch i Wisłę do dobrej gry. Choć obie ekipy w pierwszej kolejce straciły punkty, to w tym swoim nieszczęściu znajdują małe szczęście takie, że inni z czuba też się wyłożyli. Nieciecza, Arka, Miedź, Płock i Łęczna tylko zremisowały, więc teoretycznie piłka ciągle w grze. Do końca ligi kolejek wszak wciąż dużo. Awansować nadal może praktycznie każdy z wyżej wymienionych.
Praktycznie, bo teoretycznie to już wcale nie wygląda tak dobrze. Wisła od lat jest cieniem drużyny, która kiedyś potrafiła dominować nad rywalami. W jej poczynaniach na boisku nie ma żadnych przesłanek, że może być lepiej. Podobnie jest w gabinetach. Sposób zarządzania 13-krotnymi mistrzami Polski woła o pomstę do nieba. Już mało kto wierzy, że „Biała Gwiazda” u steru z Jarosławem Królewskim da radę i wróci do elity.
Mecz w Chorzowie zwłaszcza dla wiślaków będzie takim meczem prawdy. Zwycięstwo sprawi, że płonne nadzieje znów ożyją. Porażka pchnie w otchłań, a gwizdów nie będzie już końca.