
Piątek z „Esą”. Dobry mecz w Grodzie Kraka i coś okropnego w Grodzie Neptuna
Wczoraj w Ekstraklasie odbyły się dwa mecze. Do Grodu Kraka przyjechał zabrzański Górnik, który po ciekawym spotkaniu podzielił się punktami z Puszczą Niepołomice. W Gdańsku obejrzeliśmy mecz, po którym człowiek nie mógł zasnąć. Takie coś powinni puszczać więźniom za karę w ramach resocjalizacji. Po paskudnym meczu, Motor wywiózł komplet oczek z Grodu Neptuna.
Umęczon pod Neptunem…
Rywalizacja Lechii Gdańsk z Motorem Lublin umęczyła tak bardzo, że nawet ciężko coś napisać. Obie drużyny pokazały wczoraj jak nie należy grać w piłkę nożną. W życiu człowiek widział już tyle meczów, że chyba nic nie jest w stanie go już zdziwić. Takiego nieudacznictwa na najwyższym poziomie ligowym w kraju już dawno nie było, a obie ekipy pokazały dobitnie, że ten mecz nie powinien się odbyć.
Motor zdobył w końcówce dwa gole i tylko dlatego jest jakaś szansa, że ten mecz nie będzie w tym sezonie najgorszym widowiskiem, choć oczywiście ma szansę. Rozstrzygnąć taki konkurs już w 2.kolejce to może być wielka sztuka.
Po tym meczu głosy podnoszą zwolennicy zmniejszenia ligi. Jeśli ktoś ma w tym temacie inne zdanie, to wystarczy, że odtworzy ten mecz i będzie musiał przytaknąć, że mają rację. Piłka nożna na najwyższym poziomie powinna od zawodowców wymagać minimum przyzwoitości. Rywalizacja Lechii z Motorem tej przyzwoitości nie miała i tylko żal tych ludzi, którzy z pozycji trybun musieli te zawody oglądać.

Z obowiązku odnotuję, że gole dla Motoru zdobyli Mraz i Ceglarz. Jak to się stało w meczu, w którym nie działo się nic to chyba kolejny temat dla Roberta Bernatowicza, który mówi, że nie ma zjawisk paranormalnych, a są tylko te niewyjaśnione.
Zanim spektakl w Gdańsku wypalił umęczone całym dniem oczy, w Krakowie doszło do starcia Puszczy z Górnikiem Zabrze. 14-krotni mistrzowie Polski w Krakowie czuli się jak u siebie w domu. Głośny doping „Torcidy” niósł Górnika po zwycięstwo, którego ostatecznie nie udało się osiągnąć. Widać, że ekipa Jana Urbana jeszcze musi ze sobą dłużej popracować i lepiej się poznać. Światełko w ciemnym tunelu świeci jaśniej niż po meczu z Lechem Poznań, ale to jeszcze nie jest to, czego oczekują kibice ekipy z Górnego Śląska.
Mecz Puszczy z Górnikiem oglądało się przyjemnie, zwłaszcza jego drugą odsłonę. W barwach „gospodarzy” należy wyróżnić Michalisa Kosidisa. Grek potrzebował kilku minut, żeby zapakować debiutanckiego gola na boiskach naszej ekstraklasy. Jego strzał głową po centrze Lee nie wyglądał jak dzieło przypadku. To rzeczywiście było zamierzone i wyszło naprawdę ładnie. Kibice popularnych „Żuberków” mogą być spokojni. Luka po Zapolniku wydaje się być wypełniona.

Górnik prowadzenie objął na początku meczu. Zahović dorzucił na nos Sanchezowi, a ten sprytnym strzałem głową posłał piłkę do bramki.
Licznik w tym meczu stanął na wyniku 2-2. Górnik prowadził po golu Rasaka, ale z prowadzenia cieszył się tylko 4 minuty i Puszcza odpowiedziała trafieniem Serafina.

Warto zaznaczyć, że dobrą zmianę w drużynie gości dał Taofeek Ismaheel, który na murawie zastąpił zmęczonego Lukasa Podolskiego. Kilka minut wystarczyło, żeby nowy nabytek pokazał swój potencjał. Widać, że ma w sobie to „coś” i powinien szybko odpalić.
Puszcza i Górnik po falstarcie w pierwszej kolejce pokazały tym meczem, że przed nimi wciąż wiele pracy, ale kibice tych drużyn mogą mieć nadzieję, że będzie to dobry sezon. Początki nie zawsze są łatwe, ale czas zdecydowanie pracuje na korzyść trenerów tych ekip.




