
Płomień z Kościelca zgasił KS Olkusz. Młodość, która miała nieść, tylko ciąży
Są takie mecze, w których to, jak padały gole, schodzi na dalszy plan. Wynik jest tylko tłem, czymś co się wydarzyło i zapisze się w terminarzu rozegranych spotkań, ale ta najważniejsza i prawdziwa opowieść kryje się w postawie zawodników. I absolutnie nie umniejsza to zwycięzcom, ale przede wszystkim nie przynosi chwały przegranym. Taki był wczorajszym mecz Klubu Sportowego Olkusz z Płomienień Kościelec.
Goście wrócili do domu z zasłużonym i bezdyskusyjnym zwycięstwem. Gospodarze natomiast, na oczach licznie zgromadzonych kibiców, zostali z niczym. Co gorsza – zabrakło im nawet tak potrzebnej w takich chwilach piłkarskiej złości.
Gdy po takim meczu najbardziej zdenerwowaną i smutną osobą jest kierownik gospodarzy, to coś jest nie tak. Ładna pogoda, stadion wypełniony kibicami, dobrze przygotowane boisko i młodość, najpiękniejsze lata życia. Nic tylko grać w piłkę.
Młodość, która ciąży
Wczorajszy mecz KS Olkusz pokazał coś, co kibice obserwują już od dłuższego czasu – brak ikry, brak charakteru, brak tej sportowej zadziorności, która powinna wyróżniać drużynę na poziomie właśnie klasy okręgowej. Nie chodzi nawet o wynik, ale o to, że młodzi zawodnicy zamiast wykorzystać swoje atuty – szybkość, energię, świeżość – grają ospale, bez ambicji, jakby z obowiązku. Jakby na plecach mieli wóz z toną węgla.

Zawodnicy z Kościelca grali po prostu swoje. Bez jakichś fajerwerków, ale na tyle solidnie, że już do przerwy było po meczu. Gospodarze mieli problem z wymianą kilku podań, a więcej niż cztery udane zagrania to było prawie jak cud. Płomień naciskał, a Olkusz próbował się bronić. „Próbował” to jednak zbyt dużo powiedziane – ciężar gry spoczywał na najstarszych w drużynie, Dudzie i Srebrnickim. To właśnie oni pokazali wczoraj, co znaczy mieć charakter i serce do gry. Mieli swoje różne momenty, ale po meczu mogą spokojnie patrzeć w lustro. Starali się być wszędzie, biegali, walczyli, ale gdy nie ma wsparcia reszty drużyny, można tylko zgasić światło i iść do domu.
Głos ludu
I do domu poszli wczoraj wszyscy, a tych ludzi było sporo. Mecz zgromadził naprawdę jak na tę klasę rozgrywkową duża publikę. Goście również mieli ogromne wsparcie swoich kibiców, którzy szczelnie wypełnili swój sektor i bardzo kulturalnie wspierali swoich „chłopców”.

Kiedy na boisku nie idzie, na trybunach trwają zażarte dyskusje. A może to wina trenera? A może to jednak wina zawodników? A może zarządu? I tak od ściany do ściany. W każdej tej śpiewce jest odrobina prawdy, ale ta powtarzana od miesięcy wymówka, że „oni są jeszcze młodzi”, po takich właśnie meczach – przestaje mieć sens.
Na tym poziomie wiek nie powinien być kulą u nogi, ale przewagą. Tymczasem okazuje się, że ci, którzy ciągną drużynę, to najstarsi piłkarze – ludzie, którzy oprócz piłkarskich umiejętności mają przede wszystkim serce do gry. Niestety, dwóch czy trzech takich zawodników nie udźwignie całości, jeśli reszta nie pokaże charakteru.
Walka z demonami przeszłości
Paradoks polega na tym, że zmiany widać przede wszystkim poza boiskiem. Nowy zarząd, nowe porządki i ogrom pracy wkładanej za kulisami sprawiają, że całość wreszcie zaczyna nabierać kształtów. To codzienna orka na ugorze, bo Olkusz jako klub piłkarski wciąż zmaga się – i jeszcze długo będzie się zmagał – z demonami przeszłości. To fakt, którego nikt nie kwestionuje, ale też nikt nie traktuje go jako wymówki.
Sytuacja jest trudna i nikt tego nie ukrywa, zamiast tego wszyscy ciężko pracują, aby poprawić kondycję finansową i organizacyjną klubu. Nie ma wątpliwości, że aby ta praca przyniosła realne efekty, potrzebna jest drużyna.
Tylko drużyna, która nie gaśnie na boisku. Drużyna, która nawet jak przegra to daje radość. Ma w sobie determinację i to za czym kibice w Olkuszu tęsknią – nieustępliwość, zadziorność i charakter.
Młodość w piłce jak zresztą w życiu, powinna oznaczać polot, finezję, odwagę, niekończące się siły, ambicję i serducho do gry. To właśnie młodzi zawodnicy powinni nadawać ton, nadawać rytm i porywać starszych kolegów do walki. W Olkuszu jednak tego wciąż nie widać. Zamiast werwy i ikry jest strach, granie na stojąco i smutek bijący z każdego zagrania. Młodość, która miała być atutem, stała się największą słabością drużyny.
A kibiców wczoraj było naprawdę wielu. Przyszli, by wspierać, by dopingować, a zamiast tego musieli patrzeć na widowisko pozbawione energii. To dla nich jest najbardziej bolesne. Pal sześć, że ich pupile przegrali, bo to można wybaczyć. Ale stylu, w jakim to zrobili wczoraj, już wybaczyć się nie da.
PS.
LKS Płomień Kościelec – zwyciężył bezdyskusyjnie. W każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła był lepszy. Grał po prostu w piłkę.
Z Piłką w Sercu (ST)
***
07.09.2025r. Olkusz, godzina 16:00
KS Olkusz – Płomień Kościelec 1:4 (0:3)
Bramki: Srebrnicki 56′ – Chwał 12′, 46′, Wieczorek 35′, Rokita 45′.
KS Olkusz: Biały – Duda, Nowak, Orlikowski (60′ Tomsia), Błaszczykiewicz (46′ Kruczek), Srebrnicki, Banasik (46′ Macałka), Pajor (46′ Glushkov), Bodnarenko, Mucha (46′ Semeniuk), Sołtysek (65′ Słota).
Płomień Kościelec: Przybyś – Wieczorek, Fakowski, Hornik, Przeniosło, K. Bździuła (90′ Rychlik), Krawiec (75′ Głąbicki), M. Bździuła, Rokita, Czarny (88′ Cieśla), Chwał (80′ Bartosik).
Żółte kartki: Orlikowskim, Sołtysek, Srebrnicki – Bartosik.
Sędziował: Radosław Skowron
Widzów: 350





Brawo Płomien👏👏👏