
Strumyk Zarzecze ma 70 lat!
Okrągłe, siedemdziesiąte urodziny Strumyka Zarzecze to święto nie tylko klubu piłkarskiego, ale całej lokalnej społeczności. To wyjątkowa okazja dla wszystkich, którzy okrągły kawałek skóry cenią sobie szczególnie mocno. Jubileuszowy dzień wypełni moc atrakcji, a jego kulminacją będzie prawdziwy hit – mecz z legendami Wisły Kraków!
Każde urodziny ma się tylko raz. Te siedemdziesiąte są niezwykle szczególne. Okrągłe, dostojne i mocno oddziałowujące na wyobraźnię.

Jak ten czas szybko leci. Dopiero Strumyk Zarzecze stawiał swoje pierwsze kroki. Oficjalnie datowane na rok 1955, ale nieoficjalnie można się dokopać do ciekawego meczu towarzyskiego, do którego doszło w 1950 roku. LZS Bydlin ograł LZS Zarzecze 5:0. Był to pierwszy mecz obu tych ekip w swojej historii. To właśnie wtedy wokół kawałka skóry zaczynało się lokalne życie kibica, wtedy kształtowała się piłkarska tożsamość regionu. Wszystko to okraszone łzami po pierwszych porażkach i rozpierającą dumą po dziewiczych zwycięstwach. Piłka łączyła ludzi w Zarzeczu. Stała się nieodłącznym elementem dni wolnych od pracy. Sobota i niedziela to był czas miejscowych graczy z Zarzecza, których oficjalnie sformalizowano 5 lat po tym jak ulegli Bydlinowi.

Futbol w Olkuszu i okolicach rozwijał się powoli. Zresztą w latach 50. każda dyscyplina sportu w Polsce przeżywała trudny okres. Trudne warunki polityczne i gospodarcze nie sprzyjały rozrywce masowej – kraj dopiero podnosił się z ruin po wojennych zniszczeniach. Mozolnie powstawały stadiony, odradzały się kluby i ligowe struktury.
Reprezentacja Polski również nie odnosiła wówczas większych sukcesów na arenie międzynarodowej. W tej dekadzie nie brała udziału ani w mistrzostwach świata, ani w mistrzostwach Europy. Najbardziej pamiętnym momentem była wygrana 2:0 z ZSRR w 1957 r. na Stadionie Śląskim w Chorzowie – zwycięstwo o ogromnym, symbolicznym znaczeniu. Warto też dodać, że w 1956 r. Polska zajęła 4. miejsce na igrzyskach olimpijskich w Melbourne, co było znaczącym osiągnięciem jak na ówczesne czasy.
Strumyk Zarzecze miał wówczas dopiero rok, a piłka nożna w Olkuszu i okolicach opierała się głównie na działalności Ludowych Zespołów Sportowych (LZS). Nie było łatwo – LZS-y otrzymywały z centrali pewne fundusze i sprzęt sportowy, ale zazwyczaj było ich zbyt mało. Kluby musiały radzić sobie samodzielnie, zdobywając środki na zakup potrzebnego wyposażenia. Organizowano wiejskie zabawy, członkowie wpłacali roczne składki na fundusz LZS, a sportowcy grali oczywiście za darmo – z pasji i dla satysfakcji. Za pracę na rzecz klubu nikt nie pobierał wynagrodzenia, a wręcz przeciwnie – często dokładano własne pieniądze, by utrzymać ukochany klub. Tak samo było w Zarzeczu, gdzie Strumyk od początku budził ogromną miłość wśród mieszkańców wioski.
Na tej pasji powstały pierwsze boiska w Zarzeczu – najpierw jedno, potem kolejne w innej lokalizacji. Wystarczył kawałek równej łąki i kilka dołków pod drewniane słupki. Dwadzieścia lat później drewniane bramki zastąpiono stalowymi. Podobnie rozwijały się boiska w innych miejscowościach gminy Wolbrom. W Gołaczewach były aż dwa – w Nadmłyniu i na Piaskach. Grano też w Domaniewicach, Załężu i Wierzchowisku. Wolbrom miał nawet swoje słynne „Wembley”, które dziś ustąpiło miejsca oczyszczalni ścieków. O szatniach nikt wtedy nie myślał – zawodnicy przebierali się pod gołym niebem.
Miłośnicy piłki w Zarzeczu grali przy obecnej ul. Spacerowej, ale pod koniec lat 50. boisko to przestało istnieć. Klub również przeżywał chwilowy kryzys – na jakiś czas zniknął z kart historii LZS. Powrócił do życia w 1965 roku pod nową nazwą: LZS Strumyk Zarzecze. Nazwa została zaczerpnięta od strumyka Centary, który wówczas wartko przepływał przez wieś.

Prezesem został Bogdan Pasich, a w latach 1968–1971 jego obowiązki przejął Jan Gamrat. Zawodników trenował Bolesław Pluta – nauczyciel wychowania fizycznego w pobliskiej szkole podstawowej.
Mirosław Byczek, Ryszard Barczyk, Marian Broda, Jan i Wiesław Majda, Janusz Gorgoń, Jan Gamrat I, Jan Krawiec, Jan Gamrat II, Tadeusz Tomsia, Ryszard Gamrat, Henryk Kańczuga, Wiesław Waga.
Kadra Strumyka Zarzecze z sezonu 1968/69
Jan Krawiec, Józef Błaszczyk, Stanisław Knapik, Andrzej Banyś, Władysław Kulawiak, Stanisław Barczyk, Jan Gamrat I, Ryszard Barczyk, Jan Zaręba, Jan Różanowski, Maksymilian Czernek, Jan Gamrat II, Roman Barczyk, Wiesław Majda, Tadeusz Tomsia, Ryszard Gamrat, Marian Mędrak, Józef Baran, Henryk Kańczuga.
kadra Strumyka Zarzecze z sezonu 1970/71
Chłopcy wymienieni powyżej zostawiali zdrowie i serce na boisku przy obecnej ulicy Sportowej. Niestety konflikt, który wybuchł między właścicielami gruntów a Gminą Wolbrom, sprawił, że boisko zaorano. Dziś pewnie udałoby się rozwiązać taki problem z korzyścią dla klubu, wtedy jednak nikt nie ustąpił i Strumyk na kilka lat musiał przenieść swoje domowe mecze do Wolbromia – na boisko za torami.

Strumyk występował na przemian w klasie C i klasie B. Trzon drużyny stanowili zazwyczaj chłopcy z Zarzecza, wspierani zdolnymi zawodnikami z okolicznych miejscowości. Lata 1981–1983 to jednak kolejny czarny okres w historii klubu. Choć Strumyk formalnie istniał, z powodu problemów z boiskiem nie brał udziału w rozgrywkach.
W 1985 roku, kiedy przyszedłem na świat, Strumyk był już pełnoprawnym przedstawicielem klasy B. Warto wspomnieć, że w tych latach w klubie funkcjonowała także sekcja tenisa stołowego. Były to jednak burzliwe czasy – przyszłość Strumyka nigdy nie była pewna. Klub miotany problemami przenosił się z boiska za torami na stadion Przeboju Wolbrom, ale sezon 1988/89 zakończył sukcesem – powrotem do klasy B, choć złośliwi nazywali go wtedy „Leliwa” Wolbrom.
Sezon 1991/92 okazał się najczarniejszy w historii klubu. Strumyk nie dotrwał nawet do rundy wiosennej – z powodów finansowych zniknął z piłkarskiej mapy kraju. Chaos trwał prawie 15 lat, a mieszkańcy wsi stracili swoje ukochane dziecko. Na boisku zapanowała cisza – już nikt nie cieszył się po zdobytych golach i nikt nie klął po tych straconych.
16 maja 2000 roku stał się przełomowym dniem dla piłkarskich fanów z Zarzecza. Sołtysem wsi był wtedy Jan Pielka. Na założycielskim spotkaniu jednogłośnie podjęto uchwałę o powrocie klubu do piłkarskiego życia. Już miesiąc później Strumyk znów grał w rozgrywkach pod egidą olkuskiego związku piłkarskiego. Nowym sternikiem został Adam Banyś, który przez kolejne sezony konsekwentnie odbudowywał pozycję Strumyka w lokalnej piłce. Drużyna początkowo rozgrywała mecze w Domaniewicach, ale gdy dzieci wróciły do szkoły (1 września 2022 r.), Strumyk wrócił do siebie. Nowe boisko poświęcił proboszcz parafii w Gołaczewach, ks. Aleksander Witkowski, a chwilę później Strumyk efektownie pokonał Grafit Bogucin Mały 8:1.

Ostatnie lata to czas niewątpliwej stabilizacji. Strumyk na dobre zadomowił się w klasie A, budując opinię solidnej marki. Wygrać w Zarzeczu nie jest łatwo – o tym co dwa tygodnie przekonują się wszystkie przyjezdne drużyny. Można śmiało napisać: wygrać w Zarzeczu to sztuka. W sezonie 2024/25 klub przegrał zaledwie cztery razy – w tym u siebie tylko ze Słowikiem Olkusz (0:1). Zdobywając 54 punkty, Strumyk zameldował się w klasie okręgowej co jest największym sukcesem klubu w historii jego piłkarskich zmagań.

Na sukces ten od lat pracują pokolenia ludzi. Zawodnicy, trenerzy, działacze i kibice. Na czele Strumyka stoi prezes Sylwester Szatan – człowiek, który oddycha klubem i od lat nadaje mu kierunek. Sylwester wspierany takimi ludźmi jak Bogusław Gruca, Michał Gruca, Maciej Szatan, Jerzy Banyś, Piotr Wasilewski, Karol Banyś, Tadeusz Tomsia, Krzysztof Kantak i Grzegorz Nocoń to gwarancja tego, że klubowi już nic złego się nie stanie, a burzliwa historia jego losów jest tylko wspomnieniem.

Ale Strumyk to nie tylko zarząd i zawodnicy. To przede wszystkim społeczność – ludzie, którzy daliby się za ten klub pokroić. Kochają Strumyk miłością pierwszą, szczerą i bezwarunkową (pozdrowienia dla Bożenki Cygnarowskiej i jej małżonka). To właśnie dzięki nim można być spokojnym o przyszłość drużyny – niezależnie od wyniku, Strumyk zawsze może liczyć na swoje zaplecze wiernych kibiców i oddanych działaczy.

W nowej lidze do której wpłynął pieszczotliwie przez swoich nazywany Strumyczek, nie będzie łatwo – to oczywiste. Ale jedno jest pewne: Wszyscy zostawią na boisku zdrowie i serce. Bo taki ten klub już jest. Walczy do końca i nigdy się nie poddaje. Trener Łukasz Czekaj i jego chłopcy dobitnie pokazali to w obecnym sezonie, gdzie na wszystkich w tabeli patrzą z góry. Teraz będą chcieli powtórzyć podobny scenariusz i wcale nie jest to niemożliwe.
Z okazji 70-lecia ULKS Strumyk Zarzecze pragnę złożyć serdeczne gratulacje i wyrazy uznania za wieloletnią działalność na rzecz lokalnego futbolu. Jako radny Rady Miejskiej w Olkuszu i działacz sportowy, a zarazem ktoś kogo rodzinne korzenie wywodzą się z pobliskiego Kalisia, zawsze z ogromnym zaciekawieniem śledzę poczynania Strumyka.
Piotr Grabarczyk – radny Rady Miejskiej w Olkuszu
Strumyk Zarzecze – 70 lat historii. I wszystko wskazuje na to, że najlepsze dopiero przed nim. Czego z całego serca w imieniu wszystkich z piłką w sercu – życzę!
Z Piłką w Sercu (ST)
***
W Zarzeczu wszystko gra, ale czegoś jednak brakuje. Bardzo brakuje derbowych starć z Sokołem Gołaczewy – klubem, którego już nie ma, a mecze z nim przypominały lokalne, małe El Clásico: tłumy kibiców, niesamowita atmosfera i emocje, które czuło się na długo przed pierwszym gwizdkiem. Wiem coś o tym, bo wiele razy miałem zaszczyt je prowadzić.
Dodaj swój pierwszy komentarz do tego posta